piątek, 3 października 2008

Trudne dni...


Postanowiłam, że nie zaniedbam tego bloga, choć wiem, że przyjdą dni, w których nic a nic nie będzie mi się chciało pisać. Czasem bowiem czuję się tak przytłoczona rozmaitymi "okolicznościami" osobistymi, rodzinnymi itp., że trudno mi się na czymś skupić, czymś zająć. Owszem, czasem to właśnie zajęcie się pomaga. A czasami trzeba się po prostu zmusić, by coś zrobić, tak jak dziś.
Nasi podopieczni (kotki) od 2 dni się nie pokazują i nie wiemy, czy gdzieś się chowają, czy też coś im się stało. Trochę mnie to martwi. Ale mam nadzieję, że wkrótce się pojawią. Ich dalszy los jest jednak wciąż niepewny, jak dotąd nie znalazł się nikt, kto chciałby je wziąć. Dorotka nadal mieszka w domku tymczasowym, bardzo się boi ludzi, choć poza tym ma się dobrze. Zjada grzecznie karmę, która jej kupiliśmy i uwielbia pić tłustą śmietankę. Jest już zaszczepiona i odrobaczona, teraz tylko musi się oswoić i niedługo mogłaby już iść do nowego domu... o ile taki się znajdzie. Mam nadzieję, że tak, bo jest naprawdę ślicznym kotkiem.

1 komentarz:

  1. Mam nadzieję, że się ktoś chętny znajdzie... Trzymam kciuki za kociaki :)

    OdpowiedzUsuń

Tutaj możesz pozostawić ślad swojej wizyty. Zapraszam!