sobota, 4 października 2008

Bez tytułu


Miałam zamiar nie poruszać na blogu spraw osobistych, bo miał to być blog, powiedzmy, "ekologiczny". Bez marudzenia, narzekania, bez żalów. Nie będę się wgłębiać w swoje prywatne sprawy, powiem tylko, że jest mi ciężko, smutno, nie wiem, jak przetrawić pewne sprawy, na które nie mam raczej wpływu. Budzi się we mnie gorycz, a nie chcę być zgorzkniała. Nie umiem tego z siebie wyrzucić, wyrzucić skutecznie i trwale. OK, to koniec tego tematu może... aby nie wiało zbytnio pesymizmem. Filozoficzne podejście do życia pomaga, ale trzeba na to czasu. Złe uczucia w końcu mijają, choć też lubią wracać...
Dziś pojawiły się "nasze" koty, tyle że jakieś bardzo wystraszone. Zostały nakarmione, w każdym razie przynajmniej brzuszki mają pełne. U Dorotki bez zmian, długo trwa to przyzwyczajanie się do ludzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Tutaj możesz pozostawić ślad swojej wizyty. Zapraszam!