wtorek, 11 grudnia 2012

Czeskie wege miejsca część 1 (czyli gdzie jeść w podróży po Czechach)

Doszłam do wniosku, że skoro wiele takich miejsc odwiedziliśmy (ja i mój towarzysz życia), to dlaczego o tym w końcu nie napisać? Zacznę od tych najbliższych, w których byliśmy kilkakrotnie, a są to:
Burfi w Ostrawie - niewielka jadłodajnia w stylu indyjskim. Zasada działania jest prosta - przychodzisz, siadasz, po chwili pani z obsługi przynosi napój i sztućce, po następnej chwili jedzenie. Wyboru nie ma, ale nie zdarzyło nam się, żeby coś nam nie smakowało. Szczególnie zapamiętaliśmy... zupę pomidorową z ryżem - był mroźny zimowy dzień, zupa była gorąca, idealnie wpasowała się w sytuację. W skład zestawu wchodzą zazwyczaj: zupa, jakieś węglowodany - ryż, makaron, ziemniaki, warzywa - na ciepło i/lub na zimno, strączki - ciecierzyca, soja (np. w postaci tofu) itd., pieczywo, słodka kuleczka lub trochę "chałwy" (nie wiem, co to dokładnie jest, pewnie halawa - kaszka manna np. z gruszkami), napój (np. herbata rooibos), na stolikach stoi zazwyczaj woda z cytryną, z której oczywiście można korzystać.
Klientów zazwyczaj jest sporo i czasem trzeba chwilę poczekać na miejsce, co nawet mnie cieszy, bo oznacza, że kuchnia wegetariańska ma sporą popularność. Klimat - raczej baru mlecznego, niż restauracji. Mankamenty - czynne tylko przez kilka godzin od poniedziałku do piątku, czyli wtedy, gdy ludzie chodzą do pracy/szkoły (w wielu miejscach jest bowiem godzinna przerwa).
Oprócz Burfi na Vojanovej, jest też Ristorante Rusticana (Sokolská tř. 23), menu, z tego co się zdążyłam zorientować, identyczne (ale tam nie jedliśmy).


Drugie miejsce, o którym chciałam napisać to Etno we Frydku-Mistku (a dokładniej we Frydku). Jedzenie stylowo zbliżone, miejsce nieco przyjemniejsze wizualnie. Dodatkowo można kupić rozmaite produkty fairtrade'owe, np. kawę czy czekoladę. W niektóre dni można zjeść potrawy w 100% wegańskie. Z tego co zauważyłam, dużym powodzeniem cieszy się potrawa o nazwie "adzuki prejt" - jest to ugotowana fasolka adzuki z przyprawami, ale jakie to przyprawy - nie mam pojęcia. W każdym razie bardzo to smaczne rzeczywiście.
Tutaj też nie mamy wyboru tego, co zjemy, i też dostaniemy pieczywo (często jest to smażony chleb - coś jakby kulki ciasta chlebowego, zazwyczaj ze słonecznikiem, wrzucone na gorący tłuszcz), picie i mały deser.

Obydwa miejsca polecam, chociaż nie wiem, czy warto się moim gustem sugerować, bo smakuje mi wiele rzeczy, żeby nie powiedzieć prawie wszystko :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Tutaj możesz pozostawić ślad swojej wizyty. Zapraszam!