poniedziałek, 13 października 2008

Koty po raz kolejny...


Moja bezradność wzrasta, poczucie winy również. Czuję, że zaznajomieni ze sprawą ludzie nie mogą zrozumieć, czemu ja tych kotów nie wezmę. Już zaczęłam się łamać i myśleć, że może wzięłabym czarnego, ale przecież nie tylko ode mnie to zależy, nie jestem sama. Główny problem to dla mnie fakt, że nie miałabym z kim go zostawiać pod naszą nieobecność. Drugi kłopot to brak kasy na szczepienia, kastrację, karmę i inne być może potrzebne zabiegi medyczne. Po prostu nie stać mnie na kota :(
Wbrew pozorom fakt, że te koty mam "pod nosem" wcale nie ułatwia sprawy, bo nie można ich tak po prostu wziąć na ręce i przynieść. Nawet bardzo oswojony kot może w sytuacji przymusu mocno podrapać, a co dopiero dzikusek. Musiałabym mieć coś dla niego, w co mogłabym go wpakować. No i w domu kuwetę, żwirek, itp.
Na razie planuję ich odrobaczenie, A. i T. mają mi dać trochę środka przeznaczonego do tego celu. Może się uda.
Tutaj jest ich wątek. Gdyby ktoś z czytających marzył o kocie... to te kotki na pewno będą wdzięcznymi towarzyszami.

1 komentarz:

Tutaj możesz pozostawić ślad swojej wizyty. Zapraszam!